Dojrzałe marzenia - MW1
Uff,
kolejny egzamin za nami. Muszę zadzwonić do Aśki, bo nigdzie jej nie widzę.
Kurde,
ile tu ludzi! Hałas, że myśli nie słychać.
W
kibelku na pewno będzie ciszej. Telefon… Aśka… Gdzie jest jej numer? W ostatnio
wybranych na pewno. Nie ma?! Przecież rano z nią rozmawiałam. No, dobra,
kontakty… Ej, to chyba nie moja komórka! Co to za nazwiska? Zdjęcie na pulpicie
jest na pewno moje, kwitnąca grusza w sadzie sąsiada, ale nazwisk w kontaktach
nie znam. Jezu, co się tu dzieje!? Zadzwonię do męża… Marek… Nie ma! Tylko
spokojnie. Przecież pamiętam jego numer. Zaraz odbierze.
-
Halo, Marek, wiesz co…
-
To chyba pomyłka. Tu nie ma żadnego Marka.
-
Halo, ale…
Co?! Przecież to na pewno był numer Marka. Chyba
ktoś mi robi dowcipy.
O!
Jest Aśka!
-
Asiu! Hej! Stój!
-
Ej, dlaczego mnie tak ściskasz za ramię!? Puść!
-
Aśka, dzieje się coś dziwnego…
-
Sorry, ale nie mam na imię Asia. A czy my się w ogóle znamy?
Patrzę
na moją przyjaciółkę i nie wierzę słowom, które słyszę. Ale jej twarz, mimo że znajoma, jest jakaś
inna. Taka jakby… obca. Wzrusza ramionami, widząc moją zagubioną minę i odchodzi
w rozgadany tłum.
Ze
strachem spoglądam do plecaka… Karolina Nowacka… Każdy zeszyt podpisany tym
samym nazwiskiem. Ale przecież te zeszyty sama kupowałam. Wybierałam właśnie
takie w łowickie wzory. Charakter pisma jest również mój… ale nazwisko?
Przecież nazywam się Agata Mączka!
Moja
głowa… Boże, jak mnie boli… Ten szum, hałas, harmider… Muszę stąd wyjść!
Natychmiast!
-
Karolina! Co się z Tobą dzieje? Dokąd biegniesz?
Ktoś
chwyta mnie za rękę. Odwracam głowę… Jezu, zemdleję… Nogi mnie już nie
utrzymają. Dobrze, że on mnie chwycił. On… Nie, to niemożliwe. Przecież to nie
może być ON.
-
Czy ktoś dosypał mi czegoś do soku? – ledwie poruszam ustami, gdy to mówię. Patrzę
w najpiękniejsze oczy, jakie zdarzyło mi się spotkać. To są jego oczy… Ale…
-
Karola, no co ty? Co ci jest? Nie poznajesz mnie? Choć usiądziemy w parku przy
szkole. Co się z Tobą dzieje?
Siadam
na ławce obok człowieka, którego… znam z filmów. Znam go także ze snów. Odkąd
obejrzałam pierwszy film z nim, prześladuje mnie niemal co noc. Teraz już
rozumiem. Ja po prostu śpię. Zaraz się obudzę, ale zanim…
Przyklejam
się do jego ust… O! Mamo! Normalnie raj. Nawet z mężem tak się nie całuję.
Dreszcz przebiega całe ciało. W górę po koniuszki włosów. W dół aż do palców u
stóp. Po drodze zahaczył o… Tak. Tak. Całuj mnie. Tak właśnie mnie całuj.
Wszystko we mnie pulsuje. Krew wrze, w głowie się kręci, policzki łaskoczą od
wewnątrz… Czy można mieć orgazm od samego tylko pocałunku? Chyba można… Taak,
można!
Wstrząśnięta
i dość mocno zmieszana odpycham stanowczo faceta, który doprowadził mnie przed
chwilą do szaleństwa. Ale co tam, przecież to tylko sen. Dlaczego nie iść na
całość?
-
Theo… - Jak ja mam się do niego zwracać? Przecież on jest Brytyjczykiem. Czy
umiem na tyle angielski, by…
-
Karolino, nie poznaję cię. Raz jesteś zimna i zagubiona. Za chwilę gorąca i
namiętna, gdy za moment odpychasz mnie i znów odlatujesz dokądś z dziwnym
wyrazem twarzy i w dodatku chcesz do mnie mówić po angielsku. Wytłumacz, co się
z tobą dzieje.
Patrzę,
słucham, nie wierzę. Przecież on mówi do mnie piękną polszczyzną. Ależ dlaczego
ja się wciąż dziwię. To w końcu jest sen. Zatem…
-
Czy moglibyśmy… czy możemy… chciałabym…
-
No, mówże, o co ci chodzi.
-
Chodź, poszukamy… Tu w pobliżu jest jakiś hotel… Chodź, zanim…
-
Aleś napalona. Myślałem, że chcesz poczekać z tym do ślubu.
-
Nie! Nie chcę na nic czekać. Chodź szybko!
Trzeba
korzystać z życia. Tu i teraz!
Ale
właściwie, po co nam hotel? Skoro to nie jest realne życie, to możemy oddać się
rozkoszy nawet na trawniku i wszystko mi jedno, czy ktoś to zobaczy, czy nie.
Trzymam
Theo, czy jak mu tam, mocno za rękę i biegnę przed siebie jak szalona. Śmieję
się w głos, a on pędzi za mną i z rozbawionym zdziwieniem stuka się w czoło.
Oglądam się za siebie, by jeszcze raz przekonać się, że to jest naprawdę on…
Już nie daleko jest piękny trawnik. Po drugiej stronie ulicy. Przejście dla
pieszych. Jest! Naciskam przycisk zmiany świateł i… bez wahania wbiegam na
drogę, wciąż śmiejąc się w głos, jak nastolatka… Wszystko mi jedno, czy jestem
Karoliną, czy Agatą, skoro mogę…
-
Aga! Agato!
Czuję
zimno i szarpanie za ramię. Otwieram oczy… Co to? Muszla klozetowa od spodu?
Gdzie ja jestem? Płytki na podłodze jakieś znajome. Już wiem. To moja łazienka.
Czoło mnie boli jak cholera. Kręci mi się pod czaszką, jak na statku podczas
sztormu. Drżę na całym ciele.
-
Wyszłaś z łóżka parę minut temu. Usłyszałem huk i przybiegłem. Upadłaś? Spadłaś
z toalety? Zobacz, nawet majtki masz na wysokości kolan. Co się stało?! Mów do
mnie!
-
Przebudziłam się i poczułam, że boli mnie brzuch… Chciałam pójść do toalety…
Wiem, że usiadłam na sedesie… i więcej nie pamiętam…
-
Rano idziesz do lekarza. Koniecznie. A teraz wracaj do łóżka.
-
Marek…
-
Tak?
-
Aaa, nic. Chciałam tylko coś sprawdzić…
Z
opuszczoną, bolącą głową człapię do sypialni. Nie wiem, czy śmiać się, czy
płakać. Cóż, może czas zacząć żyć chwilą…
Komentarze
Prześlij komentarz