Motywacje - MW4
Zacytuję
Lauren Groff: "Rola sztuki to odpieranie tego, co ludzie zwykle myślą.
By świat wzrastał, był bardziej wyrafinowany i niejednoznaczny”. Moja myśl:
rola sztuki, to sposób jej podania, opisania motywacji, które kierują
bohaterem, bohaterką. By świat, zatrzymał się na chwilę i pokochał poetów.
W
metryce Andżela. Dostała takie imię, bo chyba urzędnik popełnił błąd
literowy. Jednak pasowało do niej bardziej, niż własna skóra. Wyglądała jak
anioł. Młode ciało zawsze się obroni, nawet w smogu. Będzie pachnieć
świeżo, jak magnolia. Staruszkowie zawieszali na niej wzrok, marząc o
minionej młodości. Przenosiła czar, zwabiała, nie zdając sobie sprawy z
własnego uroku i niebezpieczeństwa.
Andżel,
tak mówił do niej mąż, którego szybko wybrała. Kochał ją, bardziej niż ona
jego.
-Nienawidzę cię -krzyczała.
-Nienawidzę tej biedy, która
mnie otacza, zrobię wszystko, aby to zmienić. Odejdź, wyjedź stąd!
Adam nie przepraszał, miał martwy
wzrok, a bezradność zapijał alkoholem. Pogubiła się ta miłość. -Wyjeżdżam.
Niech matka pilnuje dzieci i nie proś o list czy telefon-powiedziała. Podał
walizkę, pożegnał wzrokiem, został w domu, w kapciach.
Włochy, kraj drzewek laurowych,
które rosną w donicach na ulicy. Sklepików z czekoladą i małych knajpek,
rozłożonych dookoła rynku.
Kościół z bramą do nieba. Most
kamienny cesarza Augusta przenosi ją na Plac Ventidio Basso.
Zapada w wieczorną tęsknotę na
murowanej posadzce miasta.
-Vorrei scendere Willa di
Re-powtarza do kierowcy autobusu. Jej drugi dom z ogrodem i owocami kaki na
drzewach w grudniu. Wiesza pranie, a góry ją wzywają. Jest wolna.
Zauroczenie? Nie, to nie
przypadek, że Sergio nie odrywa od niej oczu. Przypadek jakich wiele. Brzmi jak
kiepski scenariusz. Tysiące historii, zakochania w rozsypanym parmezanie i
zupie minestrone. Zmywa naczynia i czuje na biodrach jego mocne dłonie.
Zniewolone uczucie.
Naprężona szyja, którą gładzi jak jedwabny
obrus. Włoskie spiżarnie są ogromne. Oparta na lodówce, od tyłu oddaje swoje
ciało. Przez otwarte drzwi widzi ogród i skorpiona. Wystraszona prosi, skończ
we mnie, do końca, aż poczuję smak anyżowej wódki...
Wypiękniała, oddając się
iluzji. Nadziewane mięsem oliwki je ustami z jego ręki. Ascoli, jej miasto.
Jest na nim. Sergio, za oknem nie ma zdrady, jest opuszczony stary dom. Napiera
mocno,
jakby dziękował za papieża
Polaka. Świętość, którą przekraczają. Rozszerza uda, całuje, wysysa, jak
grube spagethi z gęstym sosem pomidorowym. Jego włoska żona, szuka gdzie zostawił Vespę. Jest
z nią, Andżlą. Znów czuje jego genitalia. Duży jest penis i bolą biodra.
Namaszczona zieloną oliwą, pachnie rozmarynem. Jeszcze głębiej wierzy w
amore mio ! Tylko tyle potrafi po włosku. Polka Andżela.
Spacer po Ascoli wieczorem, -
Pałac Caffe Meletti. Jest z nim. Pilnuje nadziewanej migdałem oliwki. Sergio
pachnie pizzą z pieca z grzybami. Andżela tak jej nie lubi. Spotyka znajomą.
Ewa odłożyła sporo gotówki. Dla
dzieci i męża na operację. Czy też była włoskim rodzinnym obiadem? Przynosi
jej mleko, bo famiglia, gdzie pracuje oszczędza. Ciebie Ewo nikt nie jadł.
Może nie byłaś zakochana w tym cudownym włoskim mieście. Zgubiła się w
krętej uliczce. Jedna podobna do drugiej. Budka telefoniczna. Adam odbierz!
Pochyla się nad piecem, aby
dołożyć drewna. Rodzina siedzi przy stole. Wzrok Sergio, jak ogień ogarnia
jej uda. Jego żona nie może go ściągnąć i spalić w piecu. Dostaje mnóstwo
prezentów. Mnóstwo ciepła od jego rodziców, którzy widzą jak bardzo Sergio ją
kocha i pożąda.
To takie włoskie, takie ciepłe.
Na kolację podano makaron z owocami morza, mięsem i kruche ciasto z owocową marmoladą. Jej
rodzina dzwoni z życzeniami i kolędą, której już nie słyszy. Żegna tę noc
wigilijną samotna.
W pokoju pije gorącą herbatę z
anyżową wódką i zasypia. Telefon od Adama budzi ją w nocy. Płacze, tak bardzo
tęskni. Chce pamiętać o ich miłości. Nie potrafi jej przekonać. Słabość
argumentów usprawiedliwia jej wyrzuty. Brak dobrych wspomnień wypełnia ogromne
łóżko. Na wprost lustro i widzi Sergia, który ściąga z jej ud rajstopy.
Zazdrosny o Adama, pochłania ją coraz mocniej. Mam zostać i oddawać swoje
ciało. Jakie to włoskie.
Powrót. Jest w wannie. Zrobił dla
mnie kąpiel. Jak nazywa się miasto, w którym mieszka?
Gładzi spragniony jej ciało. Nie
zna nowego imienia jakie sobie wybrała. Telefon dzwoni, rozmawia po włosku.
Słucha Urszuli, " na sen, nigdyjuż nie wezmę nic…".
-Chcesz się kochać Adamie, czy
muszę? Nadal pachnie rozmarynem. Ulega, jest w niej, a ona
umiera. Ciało oddane za chleb,
usprawiedliwione boli. Pije swoją skargę do końca życia.
Usypia zwroty przysięgi, jakby
jej nie było. Biorę ciebie za męża....
Bezwiednie omija kościoły, ulice
wytarte jej duszą nie wskazują drogi.
Po latach spotka milczenie, jak
przyzwolenie do grzechu. Uśmiech znanej jej twarzy, szyderczy do bólu kości.
Rozgrzeszenie innych, dla niej zbawieniem.
Wyróżniłbym i ten utwór, ale na jego niekorzyść przemawia
OdpowiedzUsuńchwilami zagmatwany język, przez co tekst traci przejrzystość